Jesteśmy jedną, wielką rodziną

Nie jeden mały chłopiec chciałby być strażakiem. W Jędrychowie (woj. warm.-mazur.) takie marzenia się spełniają. Do tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej przynależność jest rodzinną tradycją. A młodzi ludzie wolą spędzać wolny czas w remizie niż przed komputerem. Paweł Rogowski, Łukasz Papierkiewicz, Paweł Papierkiewicz, Jakub Cielanowicz i Szymon Cielanowicz nie wyobrażają sobie życia bez służby strażackiej i zachęcają innych do wstąpienia w ich szeregi.


„Remiza strażacka to nasz drugi dom”  
Na zdjęciu (od lewej): Paweł Rogowski, Jakub Cielanowicz, Łukasz Papierkiewicz, Szymon Cielanowicz i Paweł Papierkiewicz


- Jak to się stało, że zostaliście strażakami ochotnikami?
- (Paweł Rogowski) Mój tata należy do straży i jako dziecko z nim tutaj przychodziłem. Do OSP zapisany jestem od 10 lat. Mam jednak wrażenie jakbym był już od urodzenia. To taki drugi dom.
- (Łukasz Papierkiewicz) Mój tata też należy do straży, ale wcześniej nie myślałem, aby iść w jego ślady. Paweł jest moim kumplem i to on mnie zachęcał, aby się zapisać. Początkowo nie chciałem. Wolałem iść na boisko kopać w piłkę. W końcu jednak poszedłem na zawody strażackie. Spodobało mi się i tak się przekonałem. Dziś nie wyobrażam sobie życia bez straży. 
- (Jakub Cielanowicz) Mi się wydaje, jakbym był w straży od zawsze. Po szkole przychodziłem do jednostki pogadać z kumplami i tak już zostałem. Tutaj jest po prostu fajnie.

- Jak wygląda Wasz dzień w straży?
- (Paweł Rogowski) Zazwyczaj spotykamy się raz w tygodniu albo cztery razy w miesiącu lub jak ktoś ma ochotę. Niektórzy z nas pracują czy uczą się więc dołączają w godzinach wieczornych. Robimy przegląd sprzętu, aby był sprawny na akcje, myjemy samochody, garaż. To podstawowe zadania. Robimy także różne ćwiczenia z zakresu ratownictwa. A poza tym, po prostu, spędzamy razem czas. Jesteśmy jak jedna, wielka rodzina.

- Wypadki drogowe, do których też jesteście wzywani, potrafią być traumatycznymi przeżyciami. Widok krwi, ran, ofiar nie odstrasza Was od służby?
- (Łukasz) Nie. Czujemy prędzej lęk. Każda akcja jest tak naprawdę inna. Nigdy nie wiemy, co zastaniemy, na miejscu wezwania.  Pojawia się więc strach czy wszystko dobrze zrobimy.  Nie zniechęcamy się jednak. Jesteśmy przecież po to, aby pomagać. 
- (Paweł Papierkiewicz) Gdy słyszymy syrenę, to działamy automatycznie. Naszym celem jest jak najszybsze dotarcie do celu i udzielenie pomocy. Nie wiemy, czego można się spodziewać, ale cokolwiek by się wydarzyło, przy kolejnym wezwaniu, jesteśmy gotowi do działania.
- (Szymon Cielanowicz) Jest w nas coś zakodowane, że gdy przychodzi wezwanie, to zostawia się wszystko i leci na pomoc.
- (Paweł Rogowski) Po powrocie z akcji myślę sobie, że coś dobrego zrobiliśmy, jedno życie więcej uratowane. To motywuje.

- Mam wrażenie, że o strażakach trochę zapomniano. Wiadomo, wiemy, że jesteście, ale mało się o Was mówi. Odczuwacie wdzięczność osób, którym pomogliście?
- (Paweł Rogowski) Tak. Czasami dostajemy cukierki. Niektórzy potrafią przytulić,  podziękować słownie. To jest miłe. Pamiętam też, jak kilka lat temu doszczętnie spłonął drewniany dom. Nasz prezes zainicjował zbiórkę dla pogorzelców. Chodziliśmy po domach i uzbieraliśmy ok. 3,5 tys. zł na remont. Mieszkańcy oddali także meble, odzież, środki czystości, książki. Rodzina, której to przekazywaliśmy, była wzruszona. Miło było wtedy.

- A z negatywnymi reakcjami się spotykacie?
- (Łukasz) I to nie raz. Podczas akcji przechodnie potrafią krytykować naszą robotę. Jak po wypadku kierowałem ruchem, to kierowcy przejeżdżających aut na mnie krzyczeli, że mam ich puścić, a nie tarasować im drogę. 
- (Paweł R.) Niektórzy, stojąc obok, myślą, że wiedzą lepiej od nas jak coś zrobić. A nie koniecznie tak jest. Jesteśmy szkoleni do różnych takich zadań i staramy się pracować najlepiej, jak potrafimy.


„Bywają gorsze dni i nic się nie chce. Gdy jednak bije alarm rzucamy wszystko i biegniemy na pomoc”


- A macie czasami dosyć i chcielibyście rzucić to wszystko?
- (Jakub) Są gorsze dni, ale to chyba wszyscy je mają. Czasami się mówi, że ma się dość lub się nie chce. Gdy jednak jest wezwanie, to działamy. Człowiek czuje się dzięki temu potrzebny i ma poczucie, że zrobił coś dobrego. To zachęca, aby tutaj dalej przychodzić.
- (Łukasz) Czasami, podczas zebrań kłócimy się. Różnica zdań wynika z tego, że mało jest pieniędzy na straż. Ich sposób wydatkowania może nas denerwować. Niektórych rzeczy jednak nie przeskoczymy i co najwyżej możemy się podenerwować.   
- (Paweł Papierkiewicz ) Szkoda, że pieniedzy jest mało. Jak ktoś nowy przychodzi, to chciałby mieć nowe, fajne rzeczy. Bierze się jednak to, co jest. Wiadomo, chodzi o pomoc i to jest najważniejsze, ale jak człowiek w tym działa to chce, by było jak najlepiej.

- A koledzy nie denerwują?
- (Łukasz) Oni cały czas denerwują (śmiech). Raz się pokłócisz, raz pośmiejesz. Jak w domu. Nie wyobrażam sobie, abym przestał tutaj przychodzić. My się znamy od dzieciaka. 
- (Paweł Rogowski) Bycie strażakiem jest odpowiedzialnym zadaniem. Po akcjach rozmawiamy, podsumowujemy. Są zgrzyty i czasami krzyczymy. Wynika to z tego, że chcemy być coraz lepsi.

- Czym jest dla Was bycie strażakiem?
- (Paweł Rogowski) To jest przede wszystkim bezinteresowna pomoc. Korzyści finansowych z tego nie ma, ale mam satysfakcję, że mogłem komuś pomóc…

- Gdzie Ty się uchowałeś? Młody człowiek chce pomagać bez pieniędzy? To dziwne na dzisiejsze czasy…- (Paweł R.) Za każdy wyjazd otrzymujemy ok. 15 zł za godzinę. W miesiącu nie wychodzi z tego duża suma. My jednak nie bierzemy tych pieniędzy. Wolimy przeznaczyć na straż, by pojechać na halę, w coś pograć. Można tak działać, jeśli się to lubi. Ja kocham to, co robię i nie wyobrażam sobie życia bez straży. Nie tylko ja tak myślę…
- (Łukasz) Człowiek w straży czuje się potrzebny. Ma poczucie, że coś dobrego zrobił, pomagając innym. A poza tym to jesteśmy bardzo zżyci. Można przyjść, pogadać o wszystkim, wyżalić się. Bez tych ludzi nasze życie byłoby puste.


 „Człowiek w straży czuje się potrzebny. Ma poczucie, że coś dobrego zrobił, pomagając innym”


- A myśleliście, aby przenieść się na większą jednostkę?
- (Paweł Rogowski) Póki będę mieszkał w Jędrychowie, to do tutejszej OSP będę należał. To jednak nie ma znaczenia czy jest mała, czy duża jednostka. Pomagać można wszędzie. Liczą się ludzie. Ja bym chciał, aby nasza grupa się powiększała. Nie jest łatwo namówić młodych ludzi do wstąpienia do straży. Niektórzy boją się obowiązków. Zachęcam jednak do spróbowania. Bo ile też można siedzieć przed komputerem. Lepiej coś wartościowego porobić…

- No co Ty gadasz, przecież teraz żyje się w Internecie. A Ty namawiasz, aby wyjść z ciepłego domu, a na dworze zimno… No daj spokój…
- (Paweł R.) Zdaje sobie sprawę, że w wielu przypadkach takie wymówki na pewno są. Sam kiedyś byłem komputerowym maniakiem i sporo czasu przesiadywałem przed monitorem. Teraz pracuję jako grafik. Rozumiem, że Internet wciąga i można w nim wiele fajnych rzeczy zrobić. Ale on też strasznie osamotnia. Niby żyjemy w wielkim,  wirtualnym świecie, a tak naprawdę stajemy się sobie obcy. Zdecydowanie wolę przyjść do remizy i spotkać się z kumplami, pośmiać się, pogadać. Zachęcam wszystkich, by do nas dołączyli. Nie pożałujecie.
- (Łukasz) Straż uczy też życia. Musimy radzić sobie w trudnych, ekstremalnych warunkach. Warto przyjść, zobaczyć jak działamy i kto wie, może dla kogoś stać się to pasją.

- O czym marzycie?
- (Łukasz) O rozbudowaniu i remoncie naszej jednostki. Jak bym wygrał szóstkę w lotto, to bym zainwestował w naszą straż i sprzęt. Człowiek by chciał, aby było tutaj jak najlepiej.   
- (Paweł Rogowski) Ja marzyłem, aby zostać funkcjonariuszem straży. Ale ze względów zdrowotnych nie mogę…

- Podobno nie ma rzeczy niemożliwych
- (Paweł R.) Podobno. Trzeba mocno wierzyć …

- Życzę więc Wam spełnienia tych marzeń i wszystkiego, co najlepsze. 
Dziękuję za rozmowę. 

Komentarze

  1. świetnie , życzę im dużo sukcesów

    zapraszam do mnie http://skucinskaemilia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty