Warto próbować i szukać nowych, zdrowych smaków

Czy zdrowe odżywianie może być smaczne? Ewa Michałowska z Iławy (woj. warm.-mazur.) przekonuje, że tak. I zachęca, by nie traktować wartościowego jedzenia jako chwilowego wyrzeczenia, ale styl życia, który jest fajny i da się lubić. Dobre nawyki ma wypracowane od dawna. Dziś chętnie dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi udzielając konsultacji dietetycznych.


"Pomyślmy o sobie i naszych potrzebach oraz możliwościach. Nie sugerujmy się innymi, bo co im dobre, nam nie koniecznie musi odpowiadać. Szukajmy dobrych rozwiązań dla siebie"

- Czy uważasz, że Polacy dobrze się odżywiają?
- Różnie. Coraz więcej jest osób świadomych zdrowego odżywiania i chętniej próbuje nowości, tj. diety bezglutenowe czy bez laktozowe albo weganizmu, wegetarianizmu. Ja najczęściej spotykam się z ludźmi, którzy mało wiedzą na ten temat. Słyszeli o pewnych zasadach, ale nie potrafią zastosować ich w praktyce. Na szczęście wszystkiego można się nauczyć.

- Czy nie jest tak, że nam samym jest ciężej się za to zabrać? Mamy dostęp do informacji w Internecie, ale łatwiej, gdy ktoś na żywo wytłumaczy, co robić…
- Tak naprawdę jest za dużo informacji i gubimy się w tym wszystkim. Wiedzę czerpiemy głównie z sieci, a tam na ten sam problem znajdziemy różne rozwiązania. I człowiek nie wie, co ma zrobić. Coraz częściej proszą mnie o radę kobiety z chorobą Hashimoto. Słyszały, że dieta jest ważna w takim przypadku. Początkowo szukały w Internecie dobrych wskazówek. Niestety, panuje tam chaos informacyjny. Dziś praktycznie każdy może być wirtualnym ekspertem. Mam wrażenie, że wystarczy pisać bloga, powielać informacje, nie koniecznie sprawdzone, nie trzeba mieć wykształcenia dietetycznego i już można innym radzić. Tego nikt nie kontroluje. A po drugiej stronie monitora jest ktoś, kto potrzebuje rzetelnych informacji, a znajduje sprzeczności i nie wie, co ma zrobić. Jeść ten nabiał czy nie? Gluten jest dobry czy zły?

- Teraz najczęściej zaleca się eliminować różne produkty i niektórzy stosują się do tego, nie wykonując żadnych badań. A przecież tak można zrobić sobie krzywdę…
- Dokładnie. O ile nie ma wskazań do wykluczenia jakichś składników, to do zdrowego funkcjonowania są nam potrzebne wartościowe składniki. Trzeba poznać swój organizm. A poza tym, uważam, że każdy wymaga indywidualnego podejścia. Są osoby biegłe w podstawach żywieniowych, ale też zdarzają się ignoranci w tej sferze. W  takim przypadku trzeba wdrożyć główne zasady, tj. stosowanie zdrowych produktów, regularne odżywianie. Jak od razu polecimy nowoczesną dietę, np. bezmleczną, bez soli to się człowiek zniechęci i na pewno nie będzie stosował zaleceń.

- Od czego zacząć? Jak ktoś je byle jak, byle co, to co zrobić, aby być zdrowszym?
- Według mnie ważną zasadą, a często pomijaną, jest regularność posiłków. Jak to wprowadzimy, to kilka innych spraw się rozwiąże. Żyjemy chaotycznie, w biegu i wkrada się nieregularność. Na szkoleniach dietetycznych często pytam, kto zjadł pierwsze śniadanie. Czasami tylko kilka osób się zgłasza…

- A tyle się mówi, że śniadania są najważniejsze…
- Niby banał, a rzadko stosowany. Warto zadbać o śniadanie i zabrać do pracy przekąskę, aby co 3-4 godziny zjeść posiłek. Regularnie odżywiając się, nie przejadamy się i nie sięgamy po byle jakie batony, które powodują zmęczenie i całą lawinę złych konsekwencji. Gdy idziemy do pracy przygotowani, mając ze sobą najprostszą, zdrową kanapkę czy owoc, to nie dopuszczamy do wielkiego głodu, najadamy się mniejszymi porcjami, nie śpieszymy się, przeżuwamy odpowiednio, enzymy trawienne działają, czujemy się lepiej. A to podstawa. Nie zawsze muszą to być wymyślne sałatki czy koktajle.


"Każda zmiana wymaga samodyscypliny. Często mamy problem z organizacją życia i to się przekłada na jedzenie. Widzę, że wiele osób potyka się, bo nie planuje swoich działań"



- Po spotkaniu z dietetykiem człowiek ma chęci do zmiany. Później jednak wraca do domu i po kilku dniach zapał znika. Nadmiar obowiązków, brak czasu, aż wszystko wydaje się skomplikowane. Czy to nie jest tak, że ci, co nie mają chęci do życia (a dziś sporo takich osób), albo borykają się z problemami, to nawet z takimi prostymi rzeczami nie umieją sobie poradzić?
- Każda zmiana wymaga samodyscypliny. Często mamy problem z organizacją życia i to się przekłada na jedzenie. Widzę, że wiele osób potyka się, bo nie planuje swoich działań. Przychodząc do dietetyka, oczekujemy gotowej recepty w postaci jadłospisu. On jest potrzebny, ale według mnie, to sprawa drugorzędna. Bez niego też można się zdrowo odżywiać. Dla kogoś, kto nie gotuje, nie robi zakupów, to sam spis dań nic nie da. Tam będą inne potrawy niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni i trzeba nauczyć się je robić. A jeśli trudno nam się jest zorganizować, to czasami nawet nie podejmiemy próby. Żeby zrobić fajną, zdrową sałatkę, to trzeba mieć w domu odpowiednie produkty. Idąc do sklepu dobrze mieć listę zakupów. Rzadko kto ją robi, a jeśli już, to przeważnie spisuje rzeczy, które się kończą. Zachęcam, do zaplanowania, co przez najbliższe 2-3 dni zjemy i pod tym kątem kupować. To ułatwia codzienne funkcjonowanie. Nie trzeba codziennie zastanawiać się, co przygotować. Jedni robią zakupy raz na tydzień, inni co kilka dni i to jest ok. Ważne, by nam pomagało i odpowiadało. Pomyślmy o sobie i naszych potrzebach oraz możliwościach. Nie sugerujmy się innymi, bo co im dobre, nam nie koniecznie musi odpowiadać. Szukajmy dobrych rozwiązań dla siebie.

- Czy motywujesz klientów? 
- Jak w 2012 roku zaczynałam konsultacje dietetyczne, to sądziłam, że najważniejsze jest zapoznanie ludzi z podstawowymi zasadami zdrowego odżywiania  i wdrożenie odpowiedniego, nieskomplikowanego jadłospisu. W miarę upływu czasu zauważyłam, że to nie wystarcza. Dlatego się cały czas kształcę, chociażby pod kątem psychologicznych aspektów odchudzania. Wiem, że ważna jest motywacja i wewnętrzna chęć do zmiany. Ważne, aby zrozumieć, że zdrowe odżywianie, to nie jest przechodzenie na dietę, ale sposób na życie, który może być fajny i przyjemny, a dodatkowo pomaga zadbać o siebie. Dieta kojarzy się z czymś czasowym, po czym będziemy mogli wrócić do starych nawyków. Sądzimy, że odbierze nam się przyjemności, będą przymusy, nakazy, zakazy. Zachęcam do pozytywnego myślenia, że chcę żyć zdrowo, zdecydowałam się na nowy styl, lubię tak jeść. Jest łatwiej. Są też tacy, którzy przyznają, że potrzebują, by ich ktoś rozliczał. Inni chcą luzu i wsparcia. Motywacja jest ważna, ale ja zachęcam do znalezienia jej w sobie. Jeśli ktoś decyduje się na zmianę, bo czeka go wesele, spotkanie, wakacje – to chęć do działania szybko spada. W pierwszym etapie, jak chudniemy, to otoczenie nas wspiera, koleżanki kibicują, mówią, że fajnie wyglądamy. To jest potrzebne i nasza samoocena wzrasta. Gdy znajomi przywykną do naszego wyglądu, to już nie będą tak często komplementować i jeśli my sami nie znajdziemy sensu w naszym działaniu, to zapewne odpuścimy. I nad tym też pracujemy na naszych spotkaniach.

- Czy zdrowe jedzenie może być pyszne?
- Oczywiście. To stereotyp, że zdrowe jest niedobre. Kwestia smaku i naszych przyzwyczajeń, które wynieśliśmy z dzieciństwa. Zachęcam do próbowania i szukania nowych, zdrowych smaków. Warto.

- Mówi się, że zdrowe jedzenie jest czasochłonne…
- To kolejny mit. Zdrowe obiady można przygotować w 15-20 minut. Tylko trzeba się tego nauczyć. Ja nie robię dłuższych. Są dni, kiedy mam czas i próbuję nowe przepisy, ale na co dzień robię szybkie dania.



"Dbajmy o siebie. Fajnie będzie za kilka lat cieszyć się dobrym zdrowiem i nie tracić czasu na lekarzy, bo profilaktyka jest zawsze łatwiejsza i tańsza niż leczenie"


- Co Ciebie motywuje do zdrowego odżywiania?
- Ja nigdy nie miałam z tym problemów. Mam we krwi wyrobione nawyki i dobrze mi z nimi. Byłam i weganką i wegetarianką. Obecnie czasami zjem też rybę. Cała nasza rodzina się zdrowo odżywia i nie widzimy w tym problemu. Rozumiem, że trudniej, gdy tylko jedna osoba zaczyna dbać o siebie i brakuje wsparcia wśród najbliższych, ale naprawdę warto się do tego przekonać, bo tu chodzi o nasze zdrowie. Poza tym widząc osoby, które mają problemy ze zdrowiem, są w gorszej kondycji fizycznej ode mnie, to utwierdzam się w przekonaniu, że warto żyć zdrowo. Znam też osoby starsze ode mnie, które po kilka razy w roku jeżdżą w góry i aktywnie spędzają czas. Ja też tak chcę. Tym bardziej dbam o siebie. Fajnie będzie za kilka lat cieszyć się dobrym zdrowiem i nie tracić czasu na lekarzy, bo profilaktyka jest zawsze łatwiejsza i tańsza niż leczenie. Albo znajdziemy teraz czas dla siebie i przekonamy się do zdrowego odżywiania i uprawiania sportu, albo za jakiś czas będziemy musieli. Czasami na niektóre sprawy może być za późno. Jestem zwolenniczką zdrowia, ale bez spiny. Nie trzeba ciągle wyliczać kalorie, ważyć się i stosować reżim w kuchni oraz na siłowni. Bawmy się i cieszmy jedzeniem oraz sportem. Aktywność fizyczna to jest też styl życia, forma spędzania czasu z bliskimi. Fajnie znaleźć to, co nam daje radość. Trudno to zrozumieć jak ktoś jest kanapowcem. Zachęcam do małych kroków. Nie trzeba zaraz przygotowywać się do maratonu. 15 minut gimnastyki albo spacer to dobry początek. Później można wprowadzać kolejne elementy, które też będą nas cieszyć.

- Czy diety, które ustalasz, są tylko wege ?
- Nie. Ja jestem fanką takiej diety, ale nikomu nic nie narzucam.  Nie mam idei, aby każdy został wegetarianinem. Warto jeść więcej warzyw i poznać kuchnię roślinną, bo jest zdrowa. Jeśli ktoś lubi mięso, to nie wykluczam go z jadłospisu. Słucham moich rozmówców. Jeśli koś ma ulubione danie, np. spaghetti bolognese, to jej też nie eliminuję, ale pokazuje jak zrobić zdrowiej i też jest smaczne.

- Zdrowym odżywianiem interesujesz się od dawna, ale wcześniej pracowałaś jako nauczycielka… 
- Kiedyś zawód dietetyka nie był popularny, a ja nie wiedziałam jaką drogę wybrać. 6 lat uczyłam w szkole średniej ochrony środowiska i chemii. Później przyszła reforma oświaty, niektóre przedmioty zniknęły z programu nauczania i nie było dla mnie godzin. To był dla mnie szok. Okazało się jednak, że każda zmiana nawet taka drastyczna wychodziła mi na dobre. Często boimy się zmian, bo nie wiemy, co będzie dalej, ale w efekcie większość zakrętów życiowych, wyprowadza nas na dobre ścieżki. Tak zaczęła się moja przygoda z firmą kosmetyczną, w której się rozwinęłam i osiągnęłam tytuł dyrektora. To mnie wzmocniło. Okazało się nawet, że moje doświadczenie się przydało. Umiejętności szkoleniowe mogłam wykorzystać w nowej pracy. Z czasem, gdy zbudowałam swoje struktury sprzedażowe, mogłam zająć się czymś innym. Poszłam na studia podyplomowe z dietetyki. Wybrałam je, aby rozwinąć swoje umiejętności, ale spodobało mi się i zaczęłam udzielać konsultacji dietetycznych. Mam satysfakcję jak widzę, że mogę innym pomóc, uczestniczyć w metamorfozach ludzi, którzy są szczęśliwsi i czują się lepiej. Cały czas też się kształcę w tej dziedzinie, aby kompleksowo udzielać porad.

- Jak spędzasz wolny czas?  
- Jestem ciekawa różnych rzeczy. Mnie interesuje życie. Lubię poznawać ludzi, rozmawiać z nimi. Stąd zamiłowanie do podróżowania. Jestem też wielką fanką jogi oraz wyjazdów rowerowych.

- O czym marzysz?
- Pragnę zachować równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Chcę mieć czas na swoje hobby. Nie chcę żyć według schematów, że coś muszę, ale zgodnie ze sobą. Praca na swoim pozwala na planowanie czasu tak, jak mi to odpowiada. To jest fajne.

- Wszystkiego dobrego. Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia: archiwum Ewy

Komentarze

Popularne posty