Nie rezygnuj z pasji czytelniczej, ale znajdź sposób, aby czytać w każdej wolnej chwili
Książki relaksują, edukują, bawią, wzruszają. Statystyki są jednak nieubłagane. Wolimy skrolować telefon niż przeglądać papierowe publikacje. Agata Kirzanowska, dyrektorka Biblioteki Miejskiej w Suszu ma na to sposób. Zachęca do elektronicznych wydań. Niegdyś ich wielka przeciwniczka, dziś propagatorka wirtualnego czytania.
"Elektroniczne wydania są przyszłością i zamykając się na nie, nie zwiększymy zainteresowania książkami" |
- Statystyki dowodzą, że czytelnictwo spada. Jak radzi sobie w tym problemem suska biblioteka?
- To jest rzeczywiście trudny temat. Mam jednak przekonanie, że do każdego czytelnika trzeba znaleźć jakąś drogę. Miałam wrażenie, że świetnie radzimy sobie regularnie kupując nowości. Nabywałyśmy książki na żądanie czytelników i wybieraliśmy bestsellery. Rok temu jednak zauważyliśmy, że mimo tych działań, czytelników nam ubywa. Teraz wydaje mi się, że znaleźliśmy swoją niszę w postaci Legimi, tj. aplikacji z dostępem do elektronicznych i multimedialnych pozycji książkowych. Pracownicy Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie napisali projekt, pt. „Bóg w chmurach”. Za część pieniędzy zakupiono pulę kodów do Legimi. My też mogłyśmy wziąć udział w tym projekcie. Ja i moja współpracownica Marta byłyśmy wielkimi przeciwniczkami elektronicznych wydań książek. Jak to, czytać w telefonie? Nigdy! Papier tylko się liczy! Tak wtedy uważałyśmy. Wymogiem projektu było promowanie wypożyczania kodów. Zalogowałyśmy się testowo do aplikacji Legimi i zaczęłyśmy czytać. Oszalałyśmy na tym punkcie! Projekt miał trwać pół roku, a po trzech miesiącach okazało się, że zabrakło kodów, bo było takie duże zainteresowanie tym tematem. Poczułyśmy się, jakby nasze życie się skończyło. Bo jak żyć bez Legimi?
- Przychodzi czytelnik do biblioteki, wypożycza na miesiąc kod do Legimi i za darmo czyta elektronicznie książki. Jaka jest z tego korzyść dla biblioteki?
- Bardzo duża. Elektroniczne wydania są przyszłością i zamykając się na nie, nie zwiększymy zainteresowania książkami. Musimy iść z postępem. Jesienią pojawił się pomysł stworzenia konsorcjum bibliotecznego. Biblioteki łącząc się w większą grupę, mogły wynegocjować niższą cenę na kody w Legimi. My jako pierwsze przystąpiłyśmy i modliłyśmy się, aby projekt został zrealizowany. Kupiłyśmy z pierwszej puli 10 kodów, a jedenasty dostałyśmy gratis. One się rozchodziły na pniu. Dzięki wsparciu burmistrza w maju kupiłyśmy następne 9 kodów. Nadal było ich za mało. W tym roku działanie konsorcjum zostało powtórzone i mamy prawie 35 kodów. I też się błyskawicznie rozchodzą. Legimi udostępnia nam dane statystyczne. Wiemy, co ludzie najchętniej czytają, co ich interesuje. Mamy prawie 4 tysiące pobrań z Legimi, to tak jakby 4 tys. książek zostało wypożyczonych. To bardzo dużo. Powinnaś sama spróbować.
- Ja też tak myślałam, dopóki nie przetestowałam Legimi. Jest tam wiele możliwościami. Możesz dzięki niemu czytać w telefonie, w czytniku, na laptopie, w tablecie. I robisz to z każdego praktycznie miejsca i w każdej wolnej chwili. Nie musisz nosić ze sobą książki. Dziś prawie każdy ma ze sobą telefon. Z tej aplikacji korzystają również ludzie starsi, którzy np. nie mogą wychodzić z domu, a także niedowidzący czy nawet niewidomi. Każda książka może być synchrobookiem, czyli przeczytana przez automat. To prawda, ten głos nie jest za ciekawy, ale jest pewną możliwością, np. jak jedzie się samochodem, to można posłuchać fragmentu. Część pozycji jest też audiobookami. A jak skończysz słuchać w danym miejscu, to dalej możesz czytać tradycyjnie. Ty wybierasz, jaka opcja jest wygodniejsza. Legimi jest rozwiązaniem na wiele problemów czytelniczych. Nie masz czasu poczytać? To posłuchaj. Nie masz gdzie zapakować książki? Załaduj ją i otwórz w telefonie. Czekasz w kolejce? Nie skroluj dla zabicia czasu przypadkowych stron w Internecie. Przeczytaj to, co cię interesuje. Nie rezygnuj ze swojej pasji czytelniczej. Znajdź sposób. Ja proponuję Legimi. Jest odpowiednie dla każdego, także dla dzieci.
- Rozumiem, że elektronika nie stanowi dla was zagrożenia?
- Nie. Ja już sobie nie wyobrażam życia bez Legimi. Naprawdę. To duże ułatwienie w dzisiejszych, zabieganych czasach. My poszłyśmy nawet o krok dalej i kupiłyśmy do biblioteki cztery czytniki. Praktycznie do razu się rozeszły. Wypożyczamy je również bezpłatnie. Dla mnie mija się z celem udostępnianie czytników za kaucją. Jeśli ktoś ma zapłacić 350 zł, to równie dobrze może sobie kupić go na własność. Rozumiem obawy i chęć uchronienia sprzętu przed zniszczeniem. Dlatego u nas każdy wypożyczający podpisuje oświadczenie, że zwróci koszty naprawy czy zakupi nowy. Docelowo chcemy mieć 11 czytników. To taka nasza nisza. Na tym będziemy robili wypożyczenia. Nie oznacza to, że odpuszczamy książki tradycyjne, bo nadal jest na nie zapotrzebowanie. Planujemy już kolejne zakupy wedle zainteresowań czytelników.
"Gdy czytam książkę, zatrzymuje się czas. Przenoszę się w inny świat. To mnie relaksuje" |
- A jakie rodzaje książek są najchętniej wypożyczane w suskiej bibliotece?
- Największym powodzeniem cieszy się u nas erotyka.
- Naprawdę?
- Jak wkroczyło na nasze półki „50 twarzy Greya”, to mieliśmy tylko sześć egzemplarzy tego tytułu i długą listę zapisów do wypożyczenia. Obecnie wielką czytelniczą sławę ma „365 dni”. Dziś mamy już pięć regałów z książkami tego gatunku. Dużą popularnością cieszą się także kryminały. Wcześniej nie miałyśmy wydzielanego miejsca na takie pozycje, a teraz również zajmują 5 regałów. Zainteresowanie jest także polską literaturą obyczajową i literaturą faktu.
- Dlaczego Ty lubisz czytać książki?
- Gdy czytam książkę, zatrzymuje się czas. Przenoszę się w inny świat. To mnie relaksuje. Obecnie szukam też odpowiedzi na wiele pytań. I taką tendencję widzę nawet u naszych czytelników. Poszukujemy. Nie tylko odpoczywamy czytając, ale chcemy zgłębiać wiedzę. A możliwości czytelniczych jest bardzo dużo. Z Legimi jest też łatwiej. Klikając w aplikację mam dostęp do wszystkiego. Wbrew pozorom, szukać po półkach jest trudniej, a mając bibliotekę w telefonie, szybciej można coś kliknąć i czytać.
- Czy pamiętasz swoją pierwszą książkę, którą przeczytałaś?
- Tak. To było „Przeminęło z wiatrem” i miałam wtedy 9 lat. Czytałam ją wiele razy, że znam nawet fragmenty na pamięć. Jako dziecko, potem młoda dziewczyna czytałam po wielokroć moje ulubione książki: "Ptaki ciernistych krzewów", "Trędowata", "Harry Potter". Potem przyszedł czas na poważniejsze lektury. Pokochałam fantastykę i reportaże. Te książki, które mnie urzekną, czytam kilkakrotnie. A potem zatrzaskują się we mnie jakieś drzwi i nie jestem w stanie wrócić do tych lektur.
- 13 lat pracujesz w bibliotece. Czy marzyłaś o takiej pracy?
- Tak. Ja się w bibliotece wychowałam, bo moja mama była bibliotekarką. Spędzałam tutaj wolny czas. Pierwsze swoje wspomnienia wiąże z biblioteką i stojącą w niej starą maszyną do pisania. Między pólkami bawiłam się w czytelnię i czytałam ukradkiem Lwa Starowicza czy Wisłocką.
- A co na to Twoja mama?
- To jest dobre w mamie bibliotekarce, że właściwie nie miałam, żadnych ograniczeń czytelniczych. Czytałam wszystko. Nikt mi niczego nie narzucał ani nie zakazywał. Czytałam więc, co wpadło mi w ręce i co mi się podobało. Dodam, że wychowałam się w czasach, gdy w bibliotece nowości czytelniczych nie było dużo. Królowała głównie klasyka i takie pozycje miałam do wyboru.
"Między pólkami bawiłam się w czytelnię i czytałam ukradkiem interesujące mnie lektury" |
- Ze szkolnych lat, biblioteka kojarzy mi się z miejscem, gdzie jest szaro, buro, na regałach stoją książki w nieciekawych foliach. Szczerze, nie chce się tam wracać. Współczesne biblioteki mają zupełnie odmienione, ładne oblicze…
- Bo biblioteka powinna przyciągać, a nie odpychać. Powinno być czysto, pachnąco. My folię zdjęłyśmy w 2008 roku i od tamtej pory nie ma żadnej książki w folii. Uważam też, że jeśli książka się zniszczy, to trzeba ją wyrzucić. Jestem przeciwniczką trzymania starych, zniszczonych, spleśniałych egzemplarzy. Jak trzy lata temu zostałam dyrektorem, to postawiłam jasny cel : czytelnik jest najważniejszy. On ma się tu czuć dobrze. Książki mają być kupowane dla niego i mają być zadbane. Nie ma odstępstw od tej zasady!
- Jakie masz plany?
- Marzy mi się, aby biblioteka stała się takim trzecim miejscem, w którym ludzie chętnie spędzaliby czas. Mamy pracę, dom i byłaby biblioteka. W sierpniu chcemy zrobić czytelnię, gdzie będzie można usiąść z książką przy kawie. Czegoś takiego u nas nie było. Wymaga to sporego przemeblowania, bo warunki lokalowe są ograniczone, ale zamierzamy efektywniej zagospodarować, to co mamy. Z powodzeniem realizujemy nasz projekt „Biblioteka na wynos”. Dowozimy do Warsztatów Terapii Zajęciowej książki w specjalnych pojemnikach oraz na świetlice wiejskie. Chcemy zwiększyć współpracę z innymi miejscami w tym zakresie, aby dotrzeć do jak największego grona odbiorców i walczyć z wykluczeniem czytelniczym, zwłaszcza dla osób, które nie mogą same dotrzeć do biblioteki. Oczywiście wymaga to zaangażowania i pracy, ale na pewno warto i jesteśmy gotowi do działania.
- Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia: archiwum Agaty
Komentarze
Prześlij komentarz