Mamy jedno życie więc bierzmy z niego co najlepsze

Czy można połączyć muzykę z bankowością? Oczywiście. Te zagadnienia pasjonują Joannę Gajewską z Torunia. Na co dzień pracuje w finansach, a weekendami umila weselny czas gościom, pięknie wyśpiewując znane utwory. Robi to tak, że aż ciarki przechodzą. To nie jedyne zainteresowania tej niezwykłej kobiety. 


 "Trzeba po prostu próbować. Każdy z nas ma szanse, aby coś fajnego w życiu dokonać"


- Kim jest Joanna Gajewska?
- Ja cały czas odkrywam siebie. Próbuję nowych rzeczy i podejmuję różne wyzwania. Lubię pracować z ludźmi, zajmować się finansami, ale też śpiewać. Chcę także pomagać innym i dlatego, od trzech lat propaguję zdrowy styl życia i świadome zarabianie pieniędzy, a przy tym budowanie pewności siebie. Jestem otwartą, optymistycznie nastawioną do życia kobietą. Chętnie przekraczam swoje granice, aby się rozwijać, a przy tym polepszać swój standard życia i czerpać z tego życia garściami. 

- Jaką granicę ostatnio przełamałaś?
- W zespole, w którym śpiewam, był potrzebny wodzirej i ja miałam się tym zając. Mimo iż patrząc na mnie, można wnioskować, że jest we mnie energia i mam dobry kontakt z ludźmi, to jednak było to dla mnie duże wyzwanie. Nie wiedziałam, czy dam sobie radę. Głowiłam się, jak zainteresować i przykuć uwagę wielu osób jednocześnie, by powiedzieć coś ciekawego, a przy tym nie zanudzić, nie zająknąć się, nie przejęzyczyć, ale zbudować napięcie, czasami wzruszyć czy rozbawić. Obaw było mnóstwo. Wbrew pozorom, mówienie do mikrofonu jest zupełnie inne niż śpiewanie. Zacząć było dla mnie bardzo trudno. Dziś wychodzi mi to z łatwością i cieszę się, że zmierzyłam się ze swoimi lękami, bo okazało się, że podoba mi się to zajęcie. To mi też dało śmiałość do wystąpienia publicznego w późniejszym czasie, w którym opowiadałam o zdrowiu i swoim rozwoju. Zdałam sobie sprawę, że zrobiłam życiowy krok milowy i dobrze się w tym czuję. Warto wychodzić ze swojej strefy komfortu. 

- Czy masz radę dla innych, którzy marzą, aby coś robić, ale się boją?
- Trzeba po prostu próbować. Każdy z nas ma szanse, aby coś fajnego w życiu dokonać. Wszyscy żyjemy na jednej kuli ziemskiej i mamy takie same możliwości. Kwestia jest tylko taka, po co sięgniemy. Codziennie praktycznie stajemy przed podobnymi wyborami: zrobić coś, czy nie zrobić, wyjść ze strefy komforty czy w niej zostać. Nasze życie zależne jest od tych decyzji. Czasami paraliżuje nas strach. Jak podejmujemy wyzwanie, to okazuje się, że ten lęk miał tylko wielkie oczy. Nie ma się co mu poddawać. A jak coś nie wyjdzie? To trudno. Spróbujmy innych rzeczy. Zdarzyło mi się, że się zacięłam, w trakcie wystąpienia publicznego. Na chwilę zapomniałam, co chciałam powiedzieć, jednak dokończyłam prelekcję. W mojej ocenie wypadłam słabo, ale okazało się, że dobrze mi poszło. Słuchacze nawet gratulowali mi przemówienia. 



  "Czasami paraliżuje nas strach. Jak podejmujemy wyzwanie, to okazuje się, że ten lęk miał tylko wielkie oczy"


- Często my sami jesteśmy swoimi największymi krytykami, a inne osoby oceniamy pozytywniej. W zderzeniu z rzeczywistością okazuje się, że wcale tak źle nie wypadamy, jak nam się wydaje.
- To prawda. Trzy lata temu poznałam pewną kobietę. Patrząc na nią, myślałam, że jest ideałem. Aż zdziwiło mnie, jak niską ocenę ma o sobie. I zauważam, że wiele kobiet tak ma. Czasami wynika to z trudnych przeżyć. Ważne jest jednak, aby kochać siebie. Powinniśmy mówić do siebie dobrze, zwłaszcza że siebie lubimy. Na początku trudno przechodzą takie słowa przez gardło, ale z biegiem czasu, nauczymy się tego i będzie to z nami spójne. Poza tym, gdy pokochamy siebie, inni też nas będą kochali. Jesteśmy przecież wspaniali. Nie poznamy jednak swojej wartości, jeśli nie będziemy się rozwijać. A jesteśmy do tego stworzeni. Warto każdego dnia zrobić coś dla siebie. Czasami dobrze, że mamy pod górkę, bo możemy pokonać swoją granicę i odkryć, jakimi wartościowymi ludźmi jesteśmy. 

- To piękne co mówisz. Pomówmy teraz o śpiewaniu. Pamiętasz swoje początki?
- Nie, ale znam opowieści i oglądałam nagrania video, na których zostałam uwieczniona. Gdy miałam 2 lata, trzymając zabawkowy kręgiel, który służył mi za mikrofon, śpiewałam „I will always love You”. Nie znałam słów, ale czasami brzmiałam jak Whitney Houston. Robiłam to po swojemu i jakoś mi to wychodziło. W podstawówce grałam na flecie. Jak były w szkole konkursy muzyczne to je wygrywałam. Śpiewałam też w chórze kościelnym. Pochodzę z małej miejscowości, z Aleksandrowa Kujawskiego, gdzie możliwości nie było wiele, aby się rozwijać w tym kierunku. Mimo to próbowałam. Pierwsze pieniądze zarobiłam, gdy miałam 16 lat. W Ciechocinku śpiewałam na dancingu. Gdy znajomi w wakacje chodzili się bawić, ja jeździłam śpiewać. 

- Śpiewasz w zespole muzycznym grającym na weselach. Jak do niego dołączyłaś?
- Pochodzę z muzykalnej rodziny, a ten zespół założył mój tato ze swoim bratem. W grupie był także saksofonista. Często słyszeli, że powinni mieć wokalistkę. Widząc, że śpiewam i mam już kilka utworów przygotowanych, to zaproponowali mi wspólny występ. Zabrali mnie i moją kuzynkę na wesele na zamku w Golubiu-Dobrzyniu. Muszę przyznać, że to był duży wysiłek fizyczny i psychiczny. Myślałam, że jak chodzę na imprezy, to takie wesele będzie łatwe. Jednak nie. Trzeba być cały czas na wysokich emocjach, śpiewać z energią. Podziwiałam tatę, że tak potrafi występować cały wieczór. 


 "Zawsze byłam osobą, która chciała osiągnąć w życiu więcej. Od dawna robię różne rzeczy i lubię, jak się dzieje" 


- Jak trafiłaś do banku?
- Ze śpiewania miałam już jakieś zarobki. Pomyślałam jednak, że warto mieć fach w ręku. Chciałam studiować i wybrałam zarządzanie. Uczyłam się dziennie, a w miedzy czasie też pracowałam jako agent ubezpieczeniowy. Prowadziłam swoją firmę przez dwa i pół roku sprzedając polisy OFE. Muszę przyznać, że to bardziej było zbieraniem doświadczenia. Nauczyłam się nawiązywania kontaktów z ludźmi, rozmów przez telefon co do dziś mi się przydaje. Po licencjacie poszłam na finanse i rachunkowość, na inżynierię finansową. To jest matematyczny kierunek i nie do końca dobrze się w nim czułam, ale dokończyłam naukę. Po studiach zaczęłam szukać pracy i tak trafiłam do bankowości. Muszę przyznać, że lubię swoją pracę. 

- Zarabiasz śpiewaniem i pracą w banku. Dodatkowo działasz w marketingu sieciowym. Dlaczego?
- Zawsze byłam osobą, która chciała osiągnąć w życiu więcej. Od dawna robię różne rzeczy i lubię, jak się dzieje. Pomimo iż na co dzień pracuję z pieniędzmi, to dużo nie zarabiam. I na mojej drodze pojawił się marketing sieciowy, który daje możliwość rozwoju, a przy tym pomaga w zarabianiu pieniędzy. Od kilku lat interesuję się również zdrowym trybem życia. Chorowałam na niedoczynność tarczycy i nie mogłam znaleźć sposobu na wyleczenie. Firma, z którą współpracuję, pomogła mi w tym. Teraz, mówiąc o zdrowiu, mogę dodatkowo zarobić, co bardzo mi odpowiada. 

- Dziś ludzie, jak mają pomysły i nawet się do czegoś zapalają, to szybko się poddają. Skąd Ty masz na to wszystko energię?
- Ze zdrowego trybu życia i wizji siebie, kim chcę być za 5 lat. Uczeni mówią i ja się z tym zgadzam, że motywacja do działania powinna pochodzić z naszego wnętrza. Inaczej szybko się spalimy. Powinniśmy obrać sobie cel, wymarzyć co chcemy, co daje nam radość na samą myśl i do tego dążyć. Gdy będę mamą, to chcę mieć czas dla swoich dzieci i ewentualnie móc pracować z domu. Dziś nie mam tak dużo czasu na zabawę i rozrywki, ale mam swój cel i do niego zmierzam. Każdy może mieć inne pragnienie, np. kupienie wymarzonego samochodu czy domu lub podróż zagraniczną. Puśćmy wodze fantazji. Chciejmy tego, co najlepsze, w końcu mamy jedno życie. Marzmy, działajmy i realizujmy siebie jak najlepiej. Wtedy pojawi się energia do działania. Warto też otaczać się inspirującymi i budującymi nas ludźmi. Ja takich mam dookoła siebie i bardzo się z tego cieszę. 



 "Chciejmy tego, co najlepsze, w końcu mamy jedno życie. Marzmy, działajmy i realizujmy siebie jak najlepiej"



- Warto więc wyznaczać sobie cele.
- Oczywiście. Pamiętajmy jednak, że osiągnięcie celu samo w sobie nie jest wielką wartością, jak droga do jego realizacji. Dlatego już teraz warto być uważnym, dostrzegać to, co mamy, co nam się przydarza i czerpać radość z codzienności. Współczuję ludziom, którzy nie próbują. Są momenty w życiu, kiedy się wahamy, ja też tak mam, i takie momenty też są potrzebne. Wtedy warto odpocząć, zatrzymać się i zastanowić czy w dobrym kierunku zmierzamy. Ja w takich momentach, bo też mi się zdarzają, rozważam, czy cele, do których dążę, są nadal dla mnie ważne. Może warto coś zmienić. Jak uznaję, że jest dobrze, to następnego dnia z uśmiechem na twarzy idę po swoje. 

- O czym marzysz?
- Marzę o rodzinie, pracy z domu i śpiewaniu dla ludzi. A innym życzę, by żyli w spokoju i byli szczęśliwi. 

- Dziękuję Ci Asiu za rozmowę. Życzę spełnienia marzeń i zdrowia.

Zdjęcia: archiwum Asi

Popularne posty z tego bloga

Realizując podróżnicze marzenia, znaleźli miłość swojego życia

Małymi krokami idź do przodu, odkrywaj, poznawaj, działaj

Warto utulić to małe dziecko, które jest w nas