Do celu można dojść na różne sposoby
Próbuj nowych rzeczy, nie zniechęcaj się, baw się życiem i czerp z niego co najlepsze. Marzenia są po to, aby je spełniać, więc nie wątp w siebie i się nie poddawaj - mówi Anna Buczkowska, aktorka, konferansjerka, kulturoznawczyni, dziennikarka. Pracuje z pasją i zaraża nią innych.
"Nie skupiajmy się, na tym, że coś się nie udało, ale zastanówmy się, co możemy w tej sytuacji zrobić, aby swój cel osiągnąć" |
- Już w szkole średniej postanowiłaś zostać aktorką. Co jest takiego w aktorstwie, że zdecydowałaś się pójść w tym kierunku zawodowym?
- Ja już w podstawówce nie miałam problemu z mówieniem wierszy i brałam udział w różnych konkursach recytatorskich. Występowanie przed innymi sprawiało mi przyjemność, zwłaszcza gdy uczyłam się fajnych tekstów. Cieszyłam się, że mogę je zaprezentować. Czułam, że mogłabym coś takiego robić w przyszłości, jednak jeszcze do końca nie wiedziałam, jakby to miało wyglądać. Kiedy w liceum myślało się już o przyszłych studiach i moi rówieśnicy wybierali w większości kierunki takie jak zarządzanie i marketing, to ja czułam, że bliższe są mi działania artystyczne. Zaczęłam chodzić na zajęcia aktorskie, bo miałam wrażenie, że w ten sposób połączę różne swoje pasje, między innymi śpiewanie. Wiedziałam, że dzięki temu rozwinę się na wielu płaszczyznach.
- Konkursy recytatorskie są stresujące. Jak Ty sobie radziłaś ze stresem w młodym wieku?
- Ja się wtedy nad tym nie zastanawiałam. Mnie cieszyło to, że się przygotowałam, nauczyłam tekstu i że miałam możliwość pójść na konkurs. Traktowałam to jako zabawę. Raz udawało mi się przejść do kolejnych etapów, innym razem nie, ale to nie sprawiało, że się zniechęcałam. Wiedziałam, że komuś może się coś podobać, a innej osobie nie i że to jest ok. Ile osób, tyle gustów… Więc podchodziłam do tego na luzie. Oczywiście emocje były, ale nie traktowałam tego jako czegoś "na śmierć i życie”.
- Fantastyczne masz podejście do życia. Często zdarza nam się, zwłaszcza w młodym wieku, że łatwo się zniechęcamy. A Ty traktowałaś to jako zabawę i możliwość rozwoju. Czy z każdym trudnym momentem sobie tak radziłaś?
- Ostatnio miałam sytuację, że pewna sprawa nie poszła po mojej myśli… W takiej chwili początkowo człowiek jest sfrustrowany, bo włożył wiele pracy, przygotowywał się, a jednak się nie udało. Jesteśmy ludźmi z emocjami. Jeden dzień miałam gorszy i zastanawiałam się, dlaczego tak się stało? Ale później powiedziałam sobie: „Ok. To, że się nie udało, nie oznacza, że tego nie zrobię”. Nie wyszło się teraz, z tymi ludźmi. Mając jednak cel i przekonanie, że wiemy, co chcemy robić i co jest naszą pasją, to z pewnością go osiągniemy. Jak nie drzwiami, to oknem - zawsze znajdzie się sposób. A z czasem może się okazać, że ta „porażka” wyjdzie nam na dobre.
- Zatrzymajmy się jeszcze przy aktorstwie. To wymagający i trudny zawód. Uważasz, że deski teatru to twój drugi dom. Czy miałaś wątpliwości? Chciałaś zrezygnować z tej pracy?
- Nie, zrezygnować nie. Nawet, jak się nie dostałam do szkoły teatralnej, to pomyślałam, że może to nie jest tak, że jest tylko jedna droga dla wszystkich. Do celu można dojść na różne sposoby. I zawsze wychodziłam z założenia, że jeśli jedną metodą się nie udało, to na pewno jest jakaś inna, aby się tam dostać. I nie przejmowałam się. Poczułam smutek, ale nie poddałam się. Ostatecznie zrealizowałam mój cel innym sposobem. Nie skupiajmy się, na tym, że coś się nie udało, ale zastanówmy się, co możemy w tej sytuacji zrobić, aby ten swój cel osiągnąć i spełnić marzenie. I na pewno się uda!
To niesamowite, jak kreatywność wspina się u mnie w kryzysowych chwilach na wyżyny |
- Skończyłaś też kulturoznawstwo i dziennikarstwo. Ten drugi temat jest mi bliski, bo pracowałam w tym zawodzie. A co Ciebie w nim zafascynowało? Poznałaś świat po obu stronach kamery. Co w tym obszarze Cię zafascynowało?
- Ja jestem ciekawa ludzi i lubię z nimi rozmawiać więc dziennikarstwo jest dla mnie połączeniem przyjemnego z pożytecznym. W pracy dziennikarki mogę zarówno poznawać i rozmawiać z interesującymi ludźmi na przeróżne tematy, jak i czerpać satysfakcję z dobrze wykonanego zadania. Bardzo sobie cenię te wszystkie przeprowadzone wywiady – mam w pamięci mnóstwo niezapomnianych chwil.
- Wyczytałam, że sprawnie radzisz sobie z kryzysowymi sytuacjami. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy prowadzisz duży koncert. Gwiazda się spóźnia. Zaraz zacznie padać deszcz. Trzeba zatrzymać ludzi. Co robisz?
- Miałam tak nie raz… Słyszałam na backstage’u: „Zagadaj jakoś publiczność”. I wtedy robiłam, co w mojej mocy, żeby uratować sytuację. Trzeba wiedzieć, że czas „w takim kryzysowym momencie” płynie na scenie inaczej. Nawet 5 minut wydaje się wtedy wiecznością. To niesamowite, jak kreatywność wspina się u mnie w takich chwilach na wyżyny. Wszystko po to, aby ludzie, którzy czekają nie zniechęcili się i nie wrócili do domu. Jak uda się to zrobić, to mam wtedy wielką satysfakcję.
- Pamiętasz kryzysowe sytuacje, które trudno wyglądały, a w efekcie wyszło dobrze?
- Takich spektakularnych nie było. Zdarzyły mi się sytuacje, że gdy zapowiedziałam występ, to gwiazda nie była jeszcze gotowa i trzeba było zająć się ludźmi. Jedna z nich miała miejsce w filharmonii. Razem z kolegą musieliśmy parę chwil wcześniej niż to było zaplanowane w scenariuszu zrobić zapowiedź występu. Po wywołaniu orkiestry na scenę niestety nikt się nie pojawił. Zapadła cisza i musieliśmy szybko zareagować, ale wszystko się na szczęście udało. Muzycy pojawili się na scenie i wystąpili przed publicznością.
- Na żywo wszystko może się wydarzyć. Brawo za reakcję. Prowadzisz cykl na You Tube "Przed mikrofonem". Czy masz 3 rady, z którymi możesz się podzielić z osobami, które chcą, tak jak Ty zostać konferansjerami lub występować przed widownią?
- Pierwsza rada brzmi: miej pozytywne nastawienie i wiarę w siebie. Trzeba wyrobić w sobie pewność, że cokolwiek się wydarzy, to my sobie poradzimy. Oczywiście występowanie przed dużą publicznością jest stresujące, zwłaszcza pierwszy raz, ale ważna jest właśnie ta wiara, że wszystko będzie dobrze. Druga ważna sprawa dotyczy tego, że musimy mieć nastawienie, że publiczność nas lubi. Czemu ma nas nie polubić? Przecież dajemy jej wartość lub przekazujemy ważne informacje. Zakładając, że ludzie są do nas pozytywnie nastawieni, będzie nam łatwiej. Niczego też nie bierzmy personalnie. Ludzie nie przychodzą, aby nas oceniać i nie czekają na nasze potknięcia, ale chcą się dobrze bawić, a my jako konferansjerzy mamy się publicznością zaopiekować. Trzecia rada dotyczy szukania rozwiązań na różne problemy. Doskonalmy swoje umiejętności, szlifujmy warsztat. Kiedy ja zaczynałam, nie było nikogo, kto mógł mi pomóc i wskazać drogę. Przecierałam sobie szlaki sama. Dlatego stworzyłam kurs on-line, dla osób, które chciałyby wystartować na scenie lub marzą o lepszych wystąpieniach publicznych. Myślę, że to może pomóc wielu ludziom. Gdybym ja miała takie wsparcie wtedy, kiedy zaczynałam, to byłoby mi dużo łatwiej.
Najważniejsze, żeby nigdy nie zwątpić w siebie i w to, co się ma do zaoferowania światu |
- Dużo się u Ciebie dzieje. Jak odpoczywasz?
- Nie muszę odpoczywać od pracy, bo nie czuję się nią zmęczona. Lubię to, co robię. Nawet, jak jestem w pracy wiele godzin. W domu lubię pobyć sama ze sobą, posłuchać muzyki albo poczytać książkę. Relaksuję się na spacerach w parku. Na co dzień pracuję wśród wielu ludzi, więc czas spędzony w naturze daje mi ukojenie po dniu pełnym wrażeń.
- O czym marzysz lub czego mogę Ci życzyć?
- Życz mi, żebym nigdy nie straciła wiary w to, co robię i nadziei w to, że wszystkie moje plany się ziszczą. Sposoby się zawsze znajdą, ale najważniejsze, żeby nigdy nie zwątpić w siebie i w to, co się ma do zaoferowania światu.
Jeśli coś sobie wymarzymy, to jesteśmy w stanie to osiągnąć |
- Kim w Twojej ocenie jest dzisiaj Ania Buczkowska?
- Jednoznacznie nie mogę powiedzieć, że to tylko aktorka, tylko konferansjerka, tylko prezenterka, lub tylko dziennikarka. To miks tych zawodów. Łączę to wszystko w swoją markę osobistą. Chciałabym, aby każdy, kto usłyszy "Anna Buczkowska", pomyśli o mnie jako: profesjonalistce, osobie pracującej z pasją i pełnej dobrej energii.
- Pięknie. Fajne jest też to, co powiedziałaś, aby się bawić, próbować nowych rzeczy i nie rezygnować. Jak w coś wierzymy, to nawet jeśli teraz się coś nie wydarza, to jest duże prawdopodobieństwo, że wydarzy się innym razem, w jeszcze lepszej wersji. Czy chcesz coś dodać?
- Nie poddawaj się. Wierz w siebie i pomimo trudności dąż do realizacji swoich celów. Marzenia są po to, aby je spełniać. Jeśli coś sobie wymarzymy, to jesteśmy w stanie to osiągnąć. Jeśli coś jest w naszej głowie, to może być także w świecie rzeczywistym. Trzeba pracy, determinacji i nieustępliwości w działaniu.
- Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia: archiwum Ani
Komentarze
Prześlij komentarz