Pozwalajmy sobie na małe przyjemności

W Izabelli Ejzler z Elbląga zachwyca pogodne usposobienie, spokojna i ciepła barwa głosu, wewnętrzny spokój, a zarazem radość z życia. To wszystko sprawia, że spotykając Izę, chce się na chwilę zatrzymać i nacieszyć chwilą.


"Aby znaleźć w sobie spokój, to trzeba go poszukać. Całe życie poznajemy siebie"



- Izo, prowadzisz gabinet Holistis, w którym można ćwiczyć jogę. Skąd u Ciebie zainteresowanie taką dziedziną?
- Jak miałam 18 lat, moja mama przyniosła mi książkę do jogi. Ja już wtedy byłam na etapie poszukiwań. Wierzyłam, że jest coś więcej niż to, co oferuje mi zwykła codzienność, typu: rano wstaję, idę do szkoły, jem obiad, oglądam tv, jem kolację i kładę się spać. Brakowało mi czegoś, co by mnie rozwijało, ale nie potrafiłam jeszcze wtedy określić, co to może być. Książka uzmysłowiła mi, że joga rozwija człowieka nie tylko fizycznie, ale też duchowo. Tam były też przedstawione proste medytacje, pomagające zastanowić się, nad swoimi potrzebami. W takim młodym wieku zaczęłam rozumieć, co jest dla mnie najważniejsze. 

- A co jest dla Ciebie najważniejsze?
- Wewnętrzny spokój i harmonia, niezależnie od tego, co się w życiu, w danym momencie dzieje. 

- A jak ten spokój w sobie znaleźć? Dzisiejsze czasy sprawiają, że czujemy się zagubieni. 
- Aby znaleźć, to trzeba szukać. Szukanie trwa całe życie. Cały czas uczymy się tego, kim jesteśmy. Gdy rano wstajemy i pojawią nam się nowe potrzeby, to warto czasami za nimi podążyć, mimo iż mogą się wydawać absurdalne. Jeśli ktoś chce sobie pośpiewać pod prysznicem, to powinien to zrobić, mimo krytykującej myśli w głowie, że pewnie ma się zły głos. Jeśli nasz głos chce się uwolnić, to pozwólmy mu na to. Tak się przejawia nasza twórczość, z której może wyniknąć coś ciekawego. 

- Twoja mama, dając Ci książkę o jodze, sama się nią interesowała czy taka tematyka, to przypadek?
- Moja mama jogą zainteresowała się dopiero kilka lat temu i to ja ją namówiłam. Wtedy jakaś znajoma podpowiedziała jej tę pozycję. Zadziałała chyba jakaś siła wyższa. Ja już wtedy miałam ciągoty do kultury indyjskiej. Nawet moja ulubiona bajka w dzieciństwie to była Aladyn. 

- Co jest tam takiego, co Cię zachwyca?
- Byłam w Indiach 10 miesięcy. Podoba mi się tamtejsza muzyka, kolorystyka, styl ubierania kobiet i ich ozdobność. Szanuję tę kulturę, ale dziś staram się czerpać z miejsca, skąd pochodzę. Tu jest mój kraj, moje korzenie, tradycja i korzystam z tego, co mam, a nie rozglądam się, gdzie jest trawnik bardziej zielony. Cieszę się, że jestem w Polsce. 

- Do Indii jechałaś z zamiarem pobytu na dłużej, czy pojechałaś na wycieczkę i tam zostałaś?
- Chciałam jechać, nie określając terminu powrotu, ale wiza wymagała, pokazania biletu powrotnego więc go kupiłam. Czułam, że tam mam jakąś lekcję do odrobienia, że muszę zobaczyć ten kraj. Interesowała mnie joga, medytacja. Panowała tam taka aura tajemniczości, którą miałam ochotę chłonąć. Początkowo myślałam, że nie wrócę, ale przez ten czas, który byłam nacieszyłam się tamtym miejscem. 

- Co Ci dał ten pobyt?
- Do Indii pojechałam medytować i się wyciszyć. Byłam nawet na takim 10-dniowym odosobnieniu. Nic nie mówiliśmy, tylko medytowaliśmy. Dla mnie była to przyjemność. Dużo uwagi skupialiśmy na poznawaniu siebie, zrozumieniu kim jestem, czego chcę, ale prawdziwa ja w oddzieleniu od tamtejszej kultury, wpływów Elbląga, Polski czy mojej rodziny. Z perspektywy uważam, że to było dla mnie bardzo ważne. Wielu ludzi mówi, że mam w sobie spokój i lekkość bytu. Wypracowałam to w sobie dzięki podróżom. 



"Spędziłam za granicą 6 lat i wiem, że nie ma co szukać szczęścia gdzieś indziej, jeśli nie docenia się tego, co się ma"


- Co byś powiedziała o ludziach. Jacy dziś jesteśmy?
- Możemy zachwycać się innymi państwami, ale w każdym miejscu jest potencjał. Spędziłam za granicą łącznie 6 lat i wiem, że nie ma co szukać szczęścia gdzieś indziej, jeśli nie docenia się tego, co się ma. W Polsce też są wspaniali ludzie. Emigracje sprawiły, że przywieźliśmy świeżość do naszego kraju. Nie jesteśmy już tacy zamknięci. Polacy nadal narzekają, ale mają w sobie też wiele dobrych cech. Jesteśmy autentyczni, rozsądni, rozmyśli, logiczni, umiemy dbać o swoje, pracować sumiennie, aby coś powstało. Brakuje nam wiary w siebie i doceniania, że to, co mamy jest naprawdę wartościowe. Ja jestem wdzięczna za wszystko, nawet jak mam mało. Jak się potykam, to wierzę, że to mnie czegoś uczy. I takiej postawy życzę innym. Myślę, że idzie ku dobremu. Ludzie zaczynają cieszyć się życiem, widzą, że mogą z niego korzystać już teraz, a nie jak będą na emeryturze. Nie warto ciułać każdy grosz. Oczywiście bądźmy rozsądni i nie wydawajmy wszystkich pieniędzy naraz, ale jeśli podoba nam się coś, to pozwólmy sobie na taką przyjemność. Nie powinniśmy odmawiać sobie wszystkiego. Tego chyba nam jeszcze brakuje, otwartości na przyjemność. Jak zjemy coś dobrego, to za chwilę się karcimy, zamiast cieszyć się tą chwilą. Nie karzmy się za to, co dobre. Pozwalajmy sobie na małe przyjemności, bo będziemy czuli się szczęśliwsi. Nie odkładajmy życia na później, bo nie wiemy jaki los nas czeka i na niektóre rzeczy kiedyś może być za późno. 

- Prawie rok temu otworzyłaś swój gabinet, w którym człowiek może dbać o siebie przez ćwiczenia, masaż, a nawet suplementy diety. Taką ofertę proponowałaś od początku czy rozwijała się ona etapowo, w zależności od zapotrzebowania klientów?
- Od razu wiedziałam, jak to miejsce ma wyglądać. Wcześniej, jak uczyłam pilatesu, pomyślałam, że skoro umiem też masować, to może warto to połączyć. Poszłam na kurs nauczycielski i otworzyłam to miejsce. Ukończyłam też kurs konsultanta dietetyki, aby kompleksowo spojrzeć na osoby, które tutaj przychodzą. Niektóre dolegliwości kręgosłupa wynikają z problemów układu trawiennego. Chciałam chłonąć wiedzę na ten temat, a także nawiązałam współpracę z firmą dietetyczną. 

- Czym się w życiu inspirujesz? 
- Naturą. Uważam, że w przyrodzie są najlepsze rozwiązania. Używam naturalnych olejów do masażu i olejków eterycznych czy suplementów. W moim gabinecie jest dużo zieleni, bo uważam, że ona nas orzeźwia, a zarazem uspokaja, koi stresy i napięcia życia codziennego. Inspirują mnie także zwierzęta. Lubię je obserwować i niektóre elementy ich zachowania próbuję przenosić do Holistis. One są takie naturalne, autentyczne i w zgodzie ze sobą. Staram się, aby na zajęciach nie było sztuczności, rywalizacji, ale aby każdy mógł przyjść i poczuć, że jest tutaj dla siebie. Mam wrażenie, że zwierzęta pod pewnymi względami są mądrzejsze niż ludzie. Nie mają takich wielkich celów jak my i przez to nie nadwyrężają siebie ponad miarę, co my często robimy. Wystarcza im prostota, a przez to zdają się być szczęśliwsi niż my. 


"Ciało i psychika są bardzo połączone. Gdy umysł jest smutny, to ciało źle się czuje. Dbajmy więc o siebie"



- Co lubisz robić w wolnym czasie?
- Cały mój wolny czas kręci się wokół Holistis. Ja to miejsce kocham. W domu czytam książki o zdrowiu albo ćwiczę. Idę na spacer do lasu czy nad zalew wiślany. To jest takie cudowne, że mogę sobie tak spacerować, po prostu. Bardzo to lubię. Od jakiegoś czasu też doceniłam, jak ważne jest leżenie. Naszemu ciału potrzebny jest odpoczynek, który regeneruje i jest ważnym elementem zdrowego trybu życia. 

- O czym marzysz?
- Chciałabym, aby Holistis się rozrosło. Znam wspaniałe osoby, które działających w nurcie holistycznym i fajnie byłoby stworzyć przy ich współpracy takie centrum, gdzie ludzie mogliby zadbać o siebie. Wspólnie budzilibyśmy świadomość społeczną, że życie ma większy sens niż szara codzienność i może być piękne nawet w tych najmniejszych rzeczach. Zachęcalibyśmy do kreatywności, twórczości, uśmiechu i radości. Moglibyśmy to realizować poprzez taniec i muzykę, które także mają uzdrawiającą i relaksującą moc. Rehabilitacja będzie miała najlepsze efekty, jeśli będziemy wyzwalać w ludziach ich wewnętrznego artystę, którego wierzę, że każdy ma. U jednych może objawiać się w dekorowaniu mieszkania, u drugich w gotowaniu, u trzecich w rzeźbieniu czy stolarstwie, albo śpiewie. Przede wszystkim jednak ważne jest, aby się ruszać. Gdy poczujemy, że płynie w nas krew, dopuścimy tlen do naszych płuc głębokim wdechem, to wyzwoli się w nas radość. Ciało i psychika są bardzo połączone. Gdy umysł jest smutny, to ciało źle się czuje. Dbajmy więc o siebie. 

- Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia: archiwum Izy

Komentarze

Popularne posty